dr Dąbrowska o uzdrawianiu

NATURALNE PRZYWRACANIE ZDROWIA

„Nasz podstawowy, najbardziej naturalny potencjał leczniczy tkwi w nas samych, w naszych umysłach i ciałach i tylko czeka, byśmy go umiejętnie wykorzystali…”

Elliot S. Dacher, „Leczenie holistyczne”

 

Czy może być większa porażka dla lekarza, który staje się bezradny wobec choroby swojego pacjenta, w przypadku gdy zawiodły tradycyjne metody leczenia? Tak było w moim przypadku, gdy przed 14 laty mój pacjent cierpiący z powodu bólów wieńcowych został zdyskwalifikowany z zabiegu operacyjnego tzw. by-passu. Powodem była ogromna nadwaga. Nie było możliwości zwiększenia ilości leków, gdyż otrzymywał je i tak już w maksymalnych dawkach. Jego cierpienia były ogromne. Najmniejszy ruch wywoływał ściskający ból zamostkowy, połączony z uczuciem duszenia. Cierpiał też na nadciśnienie. Wtedy to przypadkowo wpadła mi w ręce książka Kingi Wiśniewskiej-Roszkowskiej, w której znalazłam opis analogicznego przypadku, w którym to lekarz z Zurichu Bircher – Benner przed około 100 laty stosował ze wspaniałym efektem leczniczym głodówkę i następnie dietę surówkową. Choć wydawało mi się to niewiarygodne, postanowiłam spróbować. Pacjent zgodził się na leczenie głodówką. Przez 10 dni pił tylko wodę. Nie odczuwał w tym czasie głodu, ani osłabienia, oddawał duże ilości moczu. Obserwowaliśmy, jak szybko zmniejszyły się bóle wieńcowe, jak ustępowały obrzęki, nadwaga, nadciśnienie. Można było zredukować dawki leków. Zdumiewające było to, że wszystkie towarzyszące objawy chorobowe ustępowały niemal równocześnie: dziąsła przestały krwawić, a zęby stały się mocniej osadzone i już nie chwiały się, ustąpiły też bóle stawów, ciemniej przebarwiona skóra na podudziach stawała się jaśniejsza, znormalizował się poziom cholesterolu we krwi, poprawił się też humor i sen.

Zrozumiałam, że w naszym organizmie są mechanizmy samoleczące, które uruchamia post. I tak zaczęła się moja przygoda z naturalnym przywracaniem zdrowia, która przerodziła się później w pasję życiową.

Mój pacjent po głodówce przebył kilkutygodniową kurację warzywną, a następnie zmienił radykalnie sposób żywienia. Wyeliminował tłuszcze zwierzęce i cukier, spożywał duże ilości surówek i owoców, jadł grube kasze, chleb razowy, rośliny strączkowe, dużo gimnastykował się i okresowo pościł, spożywając same warzywa. Do dziś ma wspaniałą formę i nie wymaga leków. Jak z tego wynika, nasz organizm potrafi utrzymać stan zdrowia, pod warunkiem odpowiedniego odżywiania.

W ostatnich latach zaczęła intensywnie rozwijać się nauka o wpływie odżywiania na przemiany biochemiczne w organizmie człowieka. Ta niesłychanie ważna dziedzina medycyny jest jak dotąd mało znana i niedoceniania. Okazuje się, że stan zdrowia zależy w dużej mierze od ilości i jakości spożywanego pokarmu. Wszelkie nadmiary, względem rzeczywistego zapotrzebowania organizmu na białko, tłuszcze, węglowodany, energię, podobnie jak i wszelkie zmiany jakości pokarmów przez procesy przemysłowego przetwarzania, takie jak: oczyszczanie (rafinacja), utwardzanie, pasteryzacja, wędzenie, smażenie, wzbogacanie w chemiczne dodatki itp. mogą być przyczyną powstawania i rozwoju chorób cywilizacyjnych z miażdżycą i nowotworami na czele. Najważniejsza jest wartość biologiczna pokarmu, tj. wpływ pokarmu na zdrowie. Mniejsze znaczenie ma ilość spożytego pokarmu, liczy się ta ilość pokarmu, która została wchłonięta i przyswojona przez organizm. Okazało się, że największą wartość ma pokarm naturalny, żywy i nie przetworzony sztucznie.

Zarówno człowiek, jak i otaczające go środowisko (pokarm), podlegają tym samym, niezmiennym prawom rządzącym Naturą, wśród których zasada jedności wydaje się być najważniejsza. W tym znaczeniu harmonia, czyli równowaga powinna stanowić podstawę wszystkich przemian. Natura nie znosi nierównowagi.

Przykładem równowagi może być atom danego pierwiastka. Jeżeli taki atom zostanie pozbawiony choćby jednego elektronu, staje się niezwykle aktywny, dąży do równowagi i wykrada z sąsiedniego atomu brakujący elektron, a ten atom z kolei wykrada elektron z następnego atomu i tak dalej – następuje reakcja lawinowa. Takie „wybrakowane” atomy, pozbawione elektronu, nazywają się wolnymi rodnikami. Wolne rodniki mogą przedostać się do organizmu każdą drogą: z wdychanym powietrzem (dym papierosowy, spaliny), przez skórę (nasłonecznienie, promieniowanie X), przez przewód pokarmowy (zwłaszcza pokarmy tłuste, smażone, wędzone, pieczone). Wolne rodniki powstają również w organizmie w komórkowych mitochondriach, tj. w maleńkich „elektrowniach”, gdzie z tlenu i składników pokarmowych jest produkowana przede wszystkim energia, która jest potrzebna do życia. Paradoksem jest to, że dostarczenie wraz z pokarmem nadmiernych ilości energii nie tylko nie zwiększa, lecz nawet zmniejsza produkcję komórkowej energii, a co gorsze, doprowadza do nadprodukcji wolnych rodników.

Badania naukowe ostatnich lat wykazały, że nasze komórki produkują szczególnie duże ilości wolnych rodników na starość i to właśnie wolne rodniki uważa się dziś za jeden z najważniejszych czynników odpowiedzialnych za rozwój przedwczesnego starzenia, chorób zwyrodnieniowych, miażdżycy, nowotworów i około 60 jeszcze innych chorób. I dlatego wraz ze starzeniem przybywa liczby chorób zwyrodnieniowych, które tak często są powodem nieszczęść, niedołęstwa, a nawet inwalidztwa. Sztywnieją stawy, sztywnieją naczynia, a nawet, jak to ktoś powiedział, „sztywnieją” poglądy, gdyż zwyrodnienia wolnorodnikowe nie oszczędzają nawet mózgu. Dzieje się tak dlatego, że wolne rodniki, pobierając elektrony, mogą uszkadzać materiał genetyczny komórek (DNA), błony komórkowe i wszelkie białka i tłuszcze. Zatem zarówno zanieczyszczenia środowiska, jak i nadmiar energii dostarczanej w pokarmach, w postaci zwłaszcza tłuszczów i cukru mogą być przyczyną rozwoju wielu chorób zwyrodnieniowych, miażdżycy, nowotworów, a także obniżenia produkcji energii w organizmie.

Wolne rodniki mogą pełnić też pożyteczną rolę, np. w obronie przeciw bakteryjnej, gdy są wyrzucane przez krwinki białe. Jednakże należy mieć na uwadze, że każdy proces zapalny, a zwłaszcza przewlekły, wiąże się z potencjalnym niebezpieczeństwem nadprodukcji wolnych rodników i rozwoju zmian degeneracyjnych w organizmie. Obroną przeciw wolnym rodnikom są tzw. antyoksydanty, które neutralizują wolne rodniki, przylegając do ich wolnych elektronów. Są to witaminy C, E i beta karoten zawarte w surowych warzywach i owocach, a także własne enzymy zmiatające wolne rodniki. Zatem powstawanie chorób zwyrodnieniowych będzie zależeć od stanu równowagi między ilością wolnych rodników a ilością antyoksydantów.

Nasz organizm stanowi spójną całość, gdzie wszystkie przemiany są powiązane dzięki sieci przekaźników chemicznych (m.in. hormonów, cytokin). Naruszenie choćby jednej przemiany uruchamia szereg mechanizmów wyrównawczych, które klinicznie mogą ujawnić się jako szereg współistniejących chorób i objawów chorobowych. Klasycznym przykładem istnienia takich powiązań jest otyłość. Przyczyną otyłości jest spożywanie nadmiernych ilości cukrów rafinowanych, a także oczyszczonej mąki (a nie mąki razowej) oraz tłuszczów. Gdy równocześnie nie ma spalania energii (brak ruchu), zostaje zachwiana równowaga, którą organizm kompensuje, gromadząc energię w postaci odkładania tłuszczu.

Stan otyłości, zwłaszcza brzusznej, wiąże się z nadmierną ilością insuliny we krwi. Poziom insuliny ulega zwiększeniu dlatego, że zostały zablokowane komórkowe receptory dla insuliny. Ponieważ insulina jest hormonem o wielokierunkowych działaniach, dlatego też jej nadmiar będzie manifestować się szeregiem współistniejących z otyłością chorób związanych z różnymi „nadmiarami”, m.in.: cukru (cukrzyca), ciśnienia (nadciśnienie), krzepliwości (nadkrzepliwość), kwasu moczanowego (skaza moczanowa), wody (obrzęki) itp. Liczba dolegliwości towarzyszących otyłości może być zwiększona o choroby zwyrodnieniowe (m.in. stawów), zważywszy, że nadmiar energii w diecie sprzyja również powstawaniu nadmiernych ilości wolnych rodników. Ilość chorób towarzyszących otyłości jest uwarunkowana genetycznie, ale ujawnić się one mogą w przypadku zachwiania równowagi między dostarczoną w pokarmach energią a spalaniem energii (ilość ruchu), albo między ilością wytworzonych wolnych rodników a ilością antyoksydantów (warzyw i owoców).

Przedstawione mechanizmy stanowią zaledwie fragment zaburzeń, jakie mogą powstać w organizmie pod wpływem przekarmienia (nadmiaru dostarczonej z pożywieniem energii). Dzisiaj wiadomo jest, że również nadmiary spożywanego białka także mogą się odkładać, jako materiał balastowy w przestrzeniach międzykomórkowych (np. w ścianie tętnic w przypadku miażdżycy).

Dużym zagrożeniem współczesnego człowieka są także toksyny i jednocześnie niedobory biokatalizatorów (witamin, mikroelementów). Rolę toksyn spełniają wszelkie zanieczyszczenia chemiczne przedostające się każdą drogą do organizmu, ale także wszelkie nadmiary substancji występujących normalnie w organizmie, które nie mogą być zneutralizowane z powodu np. niedoboru witamin lub mikroelementów (żywność rafinowana). Przykładowo aminokwas metionina, przy braku kwasu foliowego, może ulec przemianie w homocysteinę, która może być powodem rozwoju miażdżycy. Dlatego też tak ważną rolę, zwłaszcza w dzisiejszych czasach, powinien odgrywać ekologiczny styl życia: niczym nieskażony, naturalny i wyhodowany biodynamicznie pokarm, okresowe kuracje oczyszczające organizm z wszelkich „balastów” (wody, tłuszczu, toksyn, zwyrodnień, stanów zapalnych itp.) oraz aktywność fizyczna.

Najskuteczniejszą i najbardziej naturalną metodą przywracania zdrowia okazał się post leczniczy. Post jest naturalnym, fizjologicznym stanem odpoczynku dla organizmu, który uruchamia procesy „wewnętrznego oczyszczania”, wspomaga procesy eliminacji (m.in. toksyn), sprzyja regeneracji komórek, odmładza, spowalnia starzenie, przedłuża życie i jednocześnie nie pozbawia organizmu niezbędnych składników. Posty długotrwałe wymagają oczyszczania jelit lewatywami, gdyż istnieje niebezpieczeństwo wchłaniania zwrotnego toksyn wydalanych do przewodu pokarmowego. Ważny jest też odpowiednio długi okres „wychodzenia” z postu. Dłuższe posty powinny być prowadzone pod nadzorem lekarza.

Odmianą postu leczniczego jest dieta warzywno-owocowa. Łączy ona w sobie zarówno post, oczyszczenie jelit dzięki błonnikowi, odtruwa organizm (detoksykacja) oraz uzupełnia biokatalizatory (m.in. antyoksydanty, mikroelementy). Polega na okresowym spożywaniu wyłącznie takich warzyw, jak: marchew, seler, kapusta, kalafior, buraki, ogórki – zwłaszcza kiszone, papryka, pomidor, cebula itp. (z wyjątkiem roślin strączkowych i ziaren) oraz owoców, takich jak: jabłka, grejpfruty, cytryny. Warzywa i owoce można spożywać na surowo w postaci surówek, soków, kiszonek lub gotowanych zup, warzyw duszonych.1

Przeciwwskazaniem do diety jest okres ciąży i karmienia, nadczynność tarczycy, czynna gruźlica, ciężkie depresje, krańcowe wyniszczenie. W przypadku cukrzycy na insulinie kurację należy przeprowadzać w szpitalu (niebezpieczeństwo niedocukrzenia). Leki wolno redukować tylko pod nadzorem lekarza. Pod wpływem diety warzywnej, podobnie jak pod wpływem postu – zostaje oszczędzona energia (zużywana do trawienia) i skierowana na usprawnienie układu immunologicznego oraz procesów eliminacyjnych i regeneracyjnych. Zostaje też przywrócona wrażliwość na insulinę, zwalnia się przemiana materii, co wiąże się z zahamowaniem produkcji wolnych rodników. Ponieważ warzywa i owoce są niskokaloryczne i ubogie w białko, dlatego też dochodzi do uruchomienia naturalnych mechanizmów „odżywiania wewnętrznego”, eliminacji wszelkich „balastów” i zwyrodnień. W naturalny sposób zostaje przywrócona równowaga, czyli zdrowie.

Wskazaniem dla kuracji dietą warzywno-owocową są następujące stany:

–      choroby metaboliczne (otyłość, nadciśnienie, cukrzyca II typu, choroba wieńcowa, zakrzepica, skaza moczanowa itp.),

–      zaburzenia immunologiczne: choroby zwyrodnieniowe (stawów, dziąseł, żołądka, jelit), choroby zapalne (infekcje przewlekłe i ostre nawracające, choroba reumatoidalna, alergia, astma, łuszczyca, kolagenozy itp.),

–      zaburzenia czynnościowe (niskie ciśnienie tętnicze, zaparcia, nerwica itp.).

 

Przebieg kuracji warzywno-owocowej

W czasie kilku pierwszych dni następuje oczyszczenie organizmu z toksyn, co niekiedy wiąże się z przejściowym bólem głowy czy biegunką. Zwiększa się odporność immunologiczna, co w przypadku bakteryjnych procesów zapalnych może manifestować się przejściowym wzrostem temperatury. W efekcie następuje samoistne wyleczenie różnych, czasami nawet wieloletnich procesów zapalnych. Wraz z utratą ciężaru ciała (w stopniu proporcjonalnym do wagi wyjściowej) następuje normalizacja ciśnienia tętniczego. U ponad 70% wśród naszych chorych, zwłaszcza z otyłością i z nadciśnieniem albo z cukrzycą, udawało się już po 1 tygodniu diety, przerwać leki, a zarówno ciśnienie, jak i poziom cukru utrzymywały się w granicach normy. Obniżył się poziom cholesterolu całkowitego i „złego” LDL, a zwiększył „dobrego”, antymiażdżycowego cholesterolu HDL.

Po kilkunastu dniach diety warzywno-owocowej obserwowaliśmy samoistne opróżnienie zatok z ropnej wydzieliny. Po kilku tygodniach diety zdarzało się, że cofały się różne zmiany zwyrodnieniowe stawów w czasie proporcjonalnym do długości trwania choroby. Również skóra stawała się młodsza i wygładzały się zmarszczki. Interesującym zjawiskiem było samoistne przywracanie stanu równowagi: niski poziom, np. żelaza, cholesterolu HDL, albumin, czy też ciśnienia, zwiększał się, a wszelkie nadmiary – ulegały obniżeniu. W ten sposób sam organizm był w stanie przywrócić stan równowagi, czyli zdrowie.

Dla ilustracji potęgi leczniczej, którą uruchamia w naszym organizmie post (tu: dieta warzywno-owocowa) przedstawiamy przypadek pacjentki cierpiącej na wiele różnych chorób, których rozwój był przyczynowo związany z zespołem przekarmienia.

 

Opis przypadku:

Pacjentka lat 45, siostra zakonna, już od dziecięcych lat miała częste anginy i przeziębienia. Cierpiała na nocne napady głodu, połączone z drżeniem rąk i poceniem się. Uspokojenie następowało dopiero po zjedzeniu pokarmu, była zniewolona potrzebą ciągłego jedzenia, co doprowadziło do otyłości (130 kg, 164 cm wzrostu). Cierpiała też na bóle stawów o charakterze reumatoidalnego zapalenia stawów, ze sztywnością poranną i bóle kręgosłupa. Zmiany zwyrodnieniowe stawu biodrowego spowodowały skręcenie dośrodkowe kolana, co uniemożliwiało chodzenie, siedzenie, czy klęczenie. Lekarze proponowali jej zabieg operacyjny przecięcia kości udowej i jej skręcenia pośrodkowego, na co nie wyraziła zgody. Poruszała się z trudem przy pomocy kul, ciągnąc za sobą nogę. Na palcach miała liczne guzki zwyrodnieniowe, na przedramieniu guz wielkości małej pięści, na karku liczne guzki dnawe (skaza moczanowa). Więzadła były słabe, kciuk opadał, nie mogła utrzymać nawet szklanki. Na nogach masywne obrzęki w przebiegu zakrzepowego zapalenia żył. Cierpiała też na wrzody żołądka i dwunastnicy oraz wrzodziejące zapalenie jelit z krwawieniami i silnymi bólami brzucha. Od 20 lat miała neuralgię nerwu nadoczodołowego. W wyniku zabiegów operacyjnych na tym nerwie rozwinął się guz (nerwiak) wielkości ziarna bobu. Tygodniami utrzymywały się rozrywające bóle głowy, które nie ustępowały, mimo przyjmowania silnych leków przeciwbólowych.

Po zastosowaniu diety warzywno-owocowej już po 10 dniach ustąpił zakrzep żylny, zaczęła oddawać duże ilości moczu, ustąpiły obrzęki. Można było stopniowo odstawiać wszystkie leki. Ustąpiły bóle głowy, pojawiła się nowa energia, stopniowo ustępowały guzy okołostawowe, na rękach, nadgarstku, okolicy karku. Również po guzie nadoczodołowym nie było śladu. Dawniej z powodu osłabienia mięśni i bólów stawów, nie mogła nawet utrzymać pióra, obecnie ma sprawne ręce i może swobodnie pisać. Przeszła 6 tygodniową kurację dietą warzywno-owocową, a następnie zmieniła odżywianie na pełnowartościowe (pełne ziarna, rośliny strączkowe, warzywa, owoce), okresowo wprowadzając kilkudniowe wstawki diety warzywno-owocowej.

W ciągu 1 miesiąca schudła 30 kg. Ustąpiło nadciśnienie tętnicze. Poziom cholesterolu obniżył się z 300 do 140 mg%, od wielu lat miała wysoki odczyn OB., który po diecie obniżył się z 80/120 do 14/20. Nie ma już napadów głodu. Dawniej piła do kilku litrów płynów dziennie, obecnie wystarcza jej 1-2 szklanki na dzień. Ustąpiły również wszelkie dolegliwości bólowe brzucha. Może teraz jeść wszystko, nawet czosnek, cebulę i paprykę, co dawniej jej szkodziło. Poprawiła się krzepliwość krwi. Dawniej miała sińce po niewielkim urazie. Ustąpiły też omdlenia przy zmianie pozycji na stojącą, co poprzednio było częstym objawem. Ustąpiły wszelkie zaburzenia hormonalne z uderzeniami gorąca, potami, krwotokami macicznymi. Poziomy hormonów wróciły do normy. Poprzednio długo była leczona hormonami. Ustąpiła też jaskra, poprawił się wzrok, nie musi nosić okularów. W obu nerkach miała kamienie, które uległy rozpuszczeniu.

Po trzech miesiącach nastąpiła samoistna korekcja w stawie biodrowym (potwierdzona po 1 roku badaniem radiologicznym). Może teraz chodzić, a nawet biegać do 10 km dziennie. Poprawiła się odporność. Poprzednio miała wiele razy w ciągu roku przeziębienia, obecnie minęły już dwa lata, jak nie miała kataru, nawet przy panującej epidemii grypy. Obecnie minął trzeci rok jak jest zdrowa. Stale przestrzega zasad zdrowego żywienia.

Wielka jest potęga lecznicza postu, a ponieważ post wymaga świadomego wyrzeczenia, ma on również wielką wartość duchową, uwrażliwia człowieka na bliźnich i na Boga. W religii katolickiej post, obok modlitwy i jałmużny jest uważany za jeden z najważniejszych dobrych uczynków. Niestety, post jest dzisiaj zapomniany, a jednak warto do niego wciąż powracać. Ojciec medycyny, Hipokrates, już przed 2500 laty zwracał uwagę na konieczność wstrzemięźliwości w przyjmowaniu pokarmów, która uruchamia samoleczącą siłę natury: Vis medicatrix naturae. Do dzisiaj jego prorocze słowa: „Niech wasze pożywienie będzie dla was lekarstwem…” nie straciły nic ze swej aktualności.

dr med. Ewa Dąbrowska

KALENDARZ ROLNIKÓW 1999

Przeczytaj też: Ewa Dąbrowska „Ciało i ducha ratować żywieniem” Michalineum 2003