Homo sapiens – majsterstuck czy bubel?
Medycyna ekologiczna postrzega człowieka jako integralną cząstkę środowiska w jakim żyje. Zakłada, że na jego zdrowie wpływa (prócz wrodzonej konstytucji) zarówno stan ducha, klimat psycholgiczny jak i fizyczne czynniki środowiskowe takie jak dieta, jakość wody, powietrza, promieniowanie itp. Jej celem jest poprawa kondycji zdrowotnej społeczeństwa w pierwszym rzędzie poprzez edukację. Oznacza to analizę czynników szkodliwych i zachętę do ich wyeliminowania. Następnie w miarę potrzeby stosuje się sprawdzone metody, których źródłem jest medycyna naturalna takie jak np. diety oczyszczające (post, dieta owocowo-warzywna Ewy Dąbrowskiej, monodieta, dieta Budwig i inne), leczenie żywnością, zioła, naturalne suplementy, masaże, różne rodzaje gimnastyki, praca ze świadomością itp.
Ekomedycyna jest odpowiedzią na współczesną dezinformację medyczną. Dezinformację spowodowaną destrukcyjnym wpływem interesów lobby farmaceutycznego na kierunek rozwoju medycyny akademickiej, obserwując który, trudno nie zadać pytania: Homo sapiens – majsterstuck czy bubel? Czy to możliwe, że człowiek jako jedyny organizm w przyrodzie posiada wadliwie zaprojektowany układ odporności w związku z czym do przeżycia potrzebuje stałej opieki i interwencji lekarskiej już od samego poczęcia? Obowiązkowo suplementowany już w łonie matki, od urodzenia wstrzykuje się mu naładowane chemią i obcymi antygenami szczepionki, równocześnie chroniąc przed wszelkim kontaktem ze środowiskiem – hipoalergiczne ubranka, hipoalergiczne zabawki a przede wszystkim maksimum sterylności, witaminy, częste kontrole lekarskie i mimo tych wszystkich starannych zabiegów szanse na pełne zdrowie coraz mniejsze, gdyż liczba zarówno chorych, jak i nieuleczalnych chorób z roku na rok wzrasta. Weźmy jako przykład plagę ADHD, ADD, autyzmu czy zespołu Aspergera, a także alergii, astmy, zaburzeń odporności oraz nowych nie znanych wcześniej i starych od lat szczepionych chorób zakaźnych (np. nawrót gruźlicy). W miarę dorastania, w coraz wcześniejszym wieku, pomimo – podkreślmy – bardzo starannej opieki lekarskiej, masowych szczepień i suplementacji – nieuchronnie narasta problem chorób cywilizacyjnych (nadciśnienie, otyłość, miażdżyca, cukrzyca, zespół przewlekłego zmęczenia, grzybice typu Candida) czy plaga guzów mózgu, raka i innych nowotworów. Każdy rozsądnie myślący człowiek powinien się zastanowić jak to możliwe, że właśnie tam skąd przychodzi do nas tzw. postęp medycyny (w USA) rak uderza co 3 osobę a co 4 zabija.
Dodajmy, że to, co w tym postępie ma prawdziwą wartość np. postępy chirurgii umożliwiające odtworzenie funkcji zniszczonych narządów ma też swą cenę wskutek czego dostępne jest wyłącznie dla wybranych, gdy równocześnie w samym USA 40 mln. ludzi jest pozbawionych jakichkolwiek świadczeń medycznych. Ekomedycyna jest tanim ratunkiem – przypomina leki znane od tysięcy lat, dostępne dla każdego, takie jak leczenie postem, ruchem, ziołami, pracą ze świadomością itp.
Leczyć czy wyleczyć? Niestety wyleczyć oznacza stracić bezpowrotnie klienta, dlatego współczesna zindustrializowana medycyna skupia się głównie na tym drugim – leczenie w przeciwieństwie do wyleczania daje możliwość stałego rosnącego z roku na rok zysku.
Zapobiegać czy budzić fobię? Także celem powszechnych działań profilaktycznych nie jest prawdziwe zapobieganie chorobom lecz w pierwszym rzędzie powiększenie rynku zbytu usług medycznych o populację ludzi zdrowych ale podatnych na wywołanie poczucia zagrożenia tą czy inną patologią. Niestety i tu rządzi nie szlachetna pobudka niesienia pomocy cierpiącym lecz prawo rynku i marketing a techniki zapobiegania chorobom (szczepienia, inwazyjne badania profilaktyczne, sztuczne witaminy i suplementy itp.) stanowią często podobne a nawet większe zagrożenie niż sama choroba, której teoretycznie mają zapobiegać. W tym wszystkim lekarz, nawet najszlachetniejszy ma ręce związane przez obowiązujące jedynie słuszne procedury medyczne.
Co pozostaje pacjentowi? Zachęcamy pacjentów aby zdobywali wiedzę i dokonywali bardziej samodzielnych i świadomych wyborów. Pewien człowiek kupił nowy wspaniały samochód. Nie przeczytał instrukcji, wlał byle jakie paliwo, najgorszy olej i tak jeździł. Wkrótce auto się popsuło, więc czym prędzej oddał je do mechanika. Ten nie badał przyczyny, lecz zalecił, by stale dolewać mieszankę wzbogacającą, którą sam produkował. Samochód chodził lepiej, ale gdy tylko kończyła się mieszanka powtórnie ulegał zepsuciu. W końcu zatarł silnik a mechanik z ochotą mu go wymienił… Właśnie tak działa większość klientów przemysłu farmaceutyczno-medycznego. Kupując nowy samochód szukają najlepszego oleju, lecz swoje własne ciało karmią śmieciową żywnością najniższej jakości. Dbają o czystość ciała i makijaż ale nie o czystość ducha i emocji żywiąc je śmieciami takim jak np. przemoc i zakłamanie płynąca z mediów. Regularnie oddają auta do myjni ale własnych magazynów tłuszczu i toksyn nie opróżniają. To tylko przykłady. Dlaczego ludzie wyżej cenią rzeczy, które posiadają , niż ciało, choć jest ono przecież tak wyjątkowe, że nic ze świata rzeczy wytworzonych przez człowieka nie może się z nim równać? Ciało, które jest świątynią ducha. Naszym przejściowym domem, doskonałym narzędziem do spełnienia tego, do czego jesteśmy powołani. Jesteśmy zaślepieni przez kulturowe uwarunkowania skłaniające nas do skupiania się na rzeczach jako przyczynach szczęścia. Ekomedycyna zachęca do większej uważności w codziennym życiu. Nie przyjmowania czegoś jako rozsądne tylko dlatego, że inni tak robią. Zadawania pytań i szukania odpowiedzi. Ta uważność prowadzi do zmian, które zawsze procentują lepszym zdrowiem.