- Nieusuwalne sprzeczności, jakie pociąga za sobą koncepcja śmierci mózgowej
Jeśli więc chodzi o problem śmierci mózgowej, trzeba powiedzieć, że mamy dziwną sytuację. Teoria śmierci mózgowej jest konceptualnie niedopracowana, jednak realnie obowiązująca. Kryteria, na mocy których orzeka się śmierć mózgową w Polsce i innych krajach, zostały zaakceptowane bez żadnej dyskusji, choćby w środowisku lekarskim, pomimo że z łatwością można wykazać ich braki. Lekarzom każe się wierzyć, iż ciało chorego wykazujące szereg objawów życia jest martwe, i nazywa się je zwłokami. Czyni tak polski Kodeks Etyki Lekarskiej.
Bądźmy jednak uczciwi i odpowiedzmy na następujące pytania. Czy można znieczulić zwłoki? Jeśli nie, to dlaczego ciała dawców do przeszczepów określa się tym mianem, a następnie wśród procedur wymaganych przed pobraniem narządów umieszcza się znieczulenie ogólne? Kolejne pytanie: dlaczego w ogóle należy robić znieczulenie dawcy? Czy nie należy przyznać, że robi się tak dlatego, iż owe „zwłoki” mogą wykonywać gwałtowne ruchy rąk i nóg czy nawet próbować usiąść w momencie rozpoczęcia operacji pobierania serca do przeszczepu? Czy w takim razie są to na pewno zwykłe ludzkie zwłoki?
Oddzielenie śmierci osoby ludzkiej od śmierci jej ciała prowadzi do dalszych paradoksów. Jeśli osoba w stanie śmierci mózgowej już nie żyje, natomiast jej ciało pozostaje żywe, czemu de facto nie można zaprzeczyć, to co oznacza śmierć tego ciała? Trudno bowiem uznać, że żyjące ludzkie ciało może zakończyć swoją egzystencję inaczej niż przez proces zwany śmiercią. Czy można jednak przyjąć, że osobno umierała osoba ludzka, a osobno jej ciało? Jeśli zgodzilibyśmy się na to, wtedy będziemy musieli uznać, że dany człowiek umierał dwa razy:
1) wtedy, kiedy orzekano, iż nastąpiła jego śmierć, na podstawie kryteriów śmierci mózgowej (oficjalnie, na mocy prawa i decyzji lekarza),
2) wtedy, kiedy umarło jego ciało (biologicznie, czyli rzeczywiście). Trudno przecież zaprzeczyć, że ciało każdego człowieka, nawet tego,
o którym stwierdzono, że jest w stanie tzw. śmierci mózgowej, jest nadal ciałem przedstawiciela gatunku homo sapiens. Co oznacza więc w tej sytuacji śmierć „tego oto” ciała? Czy można ją nazwać inaczej niż tylko śmiercią „tego oto” człowieka? Innymi słowy, czy można równocześnie przyznać, że umiera ludzkie ciało, i twierdzić, że nie jest to śmierć człowieka? Czyż wszystkie te trudności, które usiłujemy tu rozwikłać, nie ukazują sztuczności całej koncepcji tzw. śmierci mózgowej, która próbuje oddzielić śmierć osoby ludzkiej od śmierci jej ciała?
Prawna akceptacja teorii śmierci mózgowej doprowadziła jeszcze do wielu innych sprzeczności i paradoksów. Mamy więc sytuację, w której dana osoba jest żywa w myśl prawa obowiązującego w jednym kraju, zmarła zaś w myśl prawa przyjętego w innym. Bierze się to stąd, iż kryteria orzekania śmierci mózgowej, przyjęte w poszczególnych krajach, znacznie różnią się między sobą. W Japonii zaś mamy do czynienia z sytuacją wyjątkowo specyficzną, gdyż dana osoba w stanie tzw. śmierci mózgowej jest uznawana za żywą lub zmarłą w zależności od zapisu, który znajduje się w jej Donor Card (karta dawcy przeszczepów). Jeśli więc osoba ta zgadza się być dawcą, jest uznawana za zmarłą, jeśli zaś nie – prawo japońskie traktuje ją jako osobę żyjącą. Ponadto lekarze, którzy są zobowiązani do podejmowania decyzji odnośnie do stanu chorych cierpiących z powodu uszkodzenia mózgu, są poddawani ogromnej presji ze strony ekip dokonujących pobrania narządów do transplantacji, aby tych chorych klasyfikować jako osoby nieżyjące. Te problemy na poziomie prawa potwierdzają tezę, iż teoria śmierci mózgowej prowadzi nieuchronnie do jakiegoś ślepego zaułka nie tylko w dziedzinie medycyny, lecz także prawa, filozofii oraz moralności.
Jak należałoby ocenić koncepcję śmierci mózgowej od strony etycznej? Czy da się ją obronić? Zwolenników tej koncepcji można podzielić na dwie grupy:
(1) tych, którzy starają się wykazać, iż człowiek rzeczywiście umiera w momencie wystąpienia zespołu nazwanego śmiercią mózgową,
(2) tych, którzy uznają, iż człowiek w stanie tzw. śmierci mózgowej nawet jeśli żyje, może być potraktowany jako dawca organów do przeszczepów ze względu na większe dobro, które dzięki temu jest osiągane.
Do grupy (1) zaliczają się obrońcy teorii śmierci mózgowej po stronie katolickiej. Uważają oni, iż teoria ta ma wystarczająco mocne podstawy nauko we, aby ją uznać za słuszną. Natomiast do grupy (2) należą wszyscy ci, którzy uznają utylitarystyczną zasadę, mówiącą, iż dany czyn jest dobry, jeśli suma dobra w świecie jest skutkiem tego czynu powiększona. Ponieważ zaś uważa się, że osoby w stanie tzw. śmierci mózgowej nie mają szans na przeżycie i ich życie nie ma już większej wartości, sądzi się również, iż wolno przyśpieszyć ich śmierć ze względu na dobro innych osób. Jest to w istocie zgoda na zabicie żyjącego, niewinnego człowieka.
Jeśli jednak osoby w stanie tzw. śmierci mózgowej są osobami żyjącymi, na co wskazują przytoczone powyżej argumenty, jest rzeczą bezdyskusyjną, iż instytucja taka jak Kościół katolicki nie może zaakceptować traktowania tych osób jako dawców organów do przeszczepów. Akt pozbawienia życia każdej takiej osoby jest przecież z moralnego punktu widzenia czymś gorszym od eutanazji. Eutanazję, jak wiemy, próbuje się uzasadniać dobrem cierpiącej osoby, którą tym sposobem uwalnia się od cierpienia, w wypadku zaś zabicia osoby żyjącej w celu pobrania jej organów do transplantacji nie można mówić o jakimkolwiek dobru tej osoby płynącym z takiego działania.
Autor: dr med. Jacek M. Norkowski OP